Jestem ważna, moje potrzeby sa ważne, jestem na pierwszym miejscu…. Tak od jakiegos czasu zaczelam o sobie myslec.
Kiedys było inaczej. Ja i moje potrzeby były gdzies na samym koncu, albo wogole już nie było dla nich miejsca… bo był były maż i jego wieczne problemy, bo były dzieci i ich problemy oraz rożnego rodzaju zajecia pozaszkolne, przyjaciele i ich problemy oraz potrzeby, a także przypadkowi ludzie, których zycie jakims dziwnym trafem tez było wazniejsze od mojego. Wtedy nawet nie przychodzilo mi na mysl, ze moglabym siebie i moje potrzeby postawic ponad tych wszystkich ludzi. W domu praktycznie sama wszystkim się zajmowalam, bo nie chcialam nikogo prosic o pomoc , uwazajac, ze ja zrobie to najlepiej i najszybciej. Po czym niedoceniana przez nikogo, dusilam w sobie rozgoryczenie. Ale to przeciez Ja wszystkich tego nauczylam…!!! Przyzwyczailam ich do tego, ze za kazdego myslalam, wykonywalam rozne czynnosci domowe i stalo się to taka norma, ze przestalam nawet slyszec slowo “dziekuje”. I tak toczylo się moje zycie pomiedzy praca a domem….
Oczywiście wiele się od tamtego czasu zmienilo. Nie mam już meza i to była pierwsza dobra zmiana w moim zyciu, bo pozbylam się tzw kuli u nogi. Uwazam, ze jeżeli osoba z która jestes, nie powoduje, ze wzrasztasz tylko ciagnie cie do dolu, to nie zasluguje na ciebie.
A nastepnie zaczely się kolejne zmiany, tym razem zmiany we mnie samej, bo od tego zawsze trzeba zaczac, jeżeli chcemy zobaczyc zmiany wokół nas.
Zaczelam stawiac siebie i swoje potrzeby na pierwszym miejscu. Zrozumialam, ze nia ma w tym absolutnie nic zlego. Nie oznacza to wcale, ze jestesmy egostami czy narcyzami. Oznacza to, ze zaczelismy kochac i szanowac siebie.
Zaczelam powoli realizowac moje pasje, które zawsze gdzies były w sferze moich marzen. Kiedys myslalam, ze nie znajde na nie czasu. Odkad zaczelam stawiac siebie na pierwszym miejscu, zobaczylam, ze mogę się wspaniale realizowac, nie zaniedbujac nikogo. Oczywiście podzielilam obawiazki domowe pomiedzy mnie i dzieci i dzieki temu zyskalam zrozumienie i szacunek, bo w koncu dostrzegly one ogrom pracy jaki wkladam w prowadzenie domu i godzeniem tego jeszcze z praca na pelen etat.
Ja jestem szczesliwa, a to tez przeklada się na moje relacje z nimi. Moje pasje i zainteresowania wcale nie koliduja z ich zajeciami. Naprawde na wszystko znajduje czas.
Jeżeli kiedykolwiek w zyciu tez się tak czulas/czules, to mysle, ze to najwyzszy czas, żeby postawic na siebie. Nie zmienimy naszych dzieci, partnerow, ludzi wokół nas, jeżeli nie zaczniemy tych zmian od samych siebie. A najwazniejszą z tych zmian jest milosc i szacunek do samego siebie.

Z wlasnego doswiadczenia wiem, ze zmiana, która zaszla we mnie spowodowala zmiany w moim otoczeniu. Pozegnalam się z ludzmi, którzy podcinali mi skrzydla, a zaczeli pojawiac się w moim zyciu ludzie którzy w nie dmuchaja i dzieki nim mogę się unosic. Moje relacje z dziecmi nigdy nie były lepsze…. W moim sercu zagoscil spokoj, harmonia i totalne zaufanie w to, ze Wszechswiat jest zawsze po mojej stronie… nawet jeżeli czasem cos nie wychodzi tak jak to sobie zaplanowalam… Ale wiem, ze dzieje się tak nie dlatego, ze na to nie zasluguje, ale dlatego, ze zasluguje na cos wiecej….
Stawiaj siebie na pierwszym miejscu i pamietaj, ze Wszechswiat jest zawsze po Twojej stronie…

Leave a reply to Sylwia Koscielniak Cancel reply